Czy dieta i stres wpływają na siebie nawzajem? Pytanie jest zasadne, bo obecnie większość społeczeństwa żyje w permanentnym stresie. Wielu ludzi dotyka napięcie związane z licznymi obowiązkami i coraz wyżej stawianymi poprzeczkami w niemal każdym aspekcie codzienności. Stan pogarsza pandemia oraz sytuacja polityczna na świecie. Niektóre osoby pod wpływem zdenerwowania zapominają o jedzeniu, a inni wręcz odwrotnie – zaczynają kompulsywnie się objadać. Co ciekawe, odpowiednia dieta może również regulować pracę układu nerwowego. Specjaliści Centrum Leczenia Otyłości Grupa Medyczna tłumaczą jak przewlekły stres może wpływać na nasze odżywianie i wagę oraz jak sobie z tym radzić.

Krótkotrwały stres wywiera pozytywny wpływ na organizm. W kluczowych momentach motywuje nas do działania i podejmowania ważnych decyzji. Problem jednak pojawia się, gdy silne napięcie zaczyna towarzyszyć człowiekowi na co dzień.

Przewlekły stres, a apetyt

W licznych badaniach udowodniono, że przewlekły stres wpływa na to jak się odżywiamy! A to przekłada się w konsekwencji na naszą masę ciała. Ludzie reagują na nadmierne napięcie na dwa sposoby: przestają jeść lub wręcz przeciwnie – zaczynają się objadać.

To jak osoba reaguje jest powiązane z jej predyspozycjami i może się różnić w zależności od rodzaju, natężenia, czy czasu trwania stresu. W naszych gabinetach obserwuję, że większą tendencję do „zajadania” stresu mają kobiety, zwłaszcza te długo stosujące diety redukcyjne, czyli takie panie, które „wiecznie są na diecie”. W organizmie takiej osoby następują zmiany hormonalne – występuje niski poziom leptyny i wysoki greliny, co wpływa na większe pragnienie podjadania, a napięcie jest czynnikiem, który tę czynność uruchamia.

Także sam stres bezpośrednio powoduje nadmierne wydzielanie kortyzolu, który przyczynia się do zmian energetycznych i przygotowuje organizm do zwiększonego wysiłku. W efekcie, podnosi się stężenie glukozy we krwi, co mózg odbiera, jako naruszenie zmagazynowanych zapasów, dlatego człowiek pod wpływem stresu może potrzebować dostarczać sobie więcej energii niż zazwyczaj. To w stanie permanentnego napięcia może przekładać się w bezpośredni sposób na zwiększenie apetytu i wejście w nawyk objadania się.

Ponadto stres powoduje zwiększenie zapotrzebowania na serotoninę, co z kolei skutkuje podwyższonym zapotrzebowaniem na węglowodany, które są potrzebne do jej syntezy. Człowiek żyjący w stresie i nie radzący sobie z nim może więc częściej sięgać po niezdrowe jedzenie.

Napięcie istotnie wpływa również na upośledzenie odczuć smakowych zjadanych posiłków. Z tego powodu później pojawia się uczucie sytości. Jedząc w spokoju, bez towarzyszącego uczucia zdenerwowania, człowiek szybko odczuwa satysfakcję ze spożywanego posiłku. Stresując się, poziom nasycenia się smakiem, a co za tym idzie – satysfakcji z jedzenia, osiąga się później .

Stres jest też czynnikiem nasilającym insulinooporność która jest zaburzeniem metabolicznym  wpływającym na odczuwanie sytości.

Z drugiej strony jednak ostry stres może skutkować zahamowaniem apetytu, ponieważ organizm zmobilizowany jest wówczas do szybkich działań i obrony. Ważniejsza jest ucieczka i ratunek, niż pobieranie pokarmu, które zwiększyłoby tylko pracę układu trawiennego. Czujemy wtedy ścisk w żołądku, a nawet mdłości, spowolnieniu ulega również perystaltyka jelit.

 

Napięcie, a przyrost wagi

Badania naukowe wskazują na istotną zależność między przewlekłym stresem, a nadwagą. Jest on jednym z głównych czynników odpowiedzialnych za epidemię otyłości w XXI wieku.

Jak wyjaśnia dietetyk, co ciekawe, paradoksalnie bez względu na to, czy pod wpływem stresu objadamy się czy też przestajemy jeść – oba rodzaje zachowań mogą prowadzić w konsekwencji do wzrostu masy ciała. Przyrost wagi w konsekwencji nadmiernego spożywania pokarmu jest oczywisty. Kilogramów jednak często przybywa również wtedy, kiedy pacjent reaguje na przewlekły stres niejedzeniem. Choć w takiej sytuacji początkowo waga spada, następnie bardzo często stopniowo się ona odbija. Człowiek nie jest w stanie oszukać swojego organizmu, który jest nastawiony na przetrwanie i z nawiązką potrafi zrekompensować sobie braki.

Sama otyłość także potęguje odczuwanie stresu, co powoduje, że osoby na nią cierpiące nawet zdając sobie sprawę z problemu i tak go „zajadają”. Jedzenie jest wówczas zwykle formą kompensacji, sposobem – często wyuczonym – radzenia sobie w trudnych okolicznościach. W takiej sytuacji to błędne koło, z którego trudno wyjść.

Jak temu przeciwdziałać

Kontrola spożywania pokarmu jest procesem bardzo skomplikowanym, a stres wpływa na niego na tylu etapach, że w konsekwencji często trudno zapanować nad tym, co i jak się spożywa. W kontekście tego rodzi się pytanie, jak żyjąc w permanentnym stresie, uniknąć nadwagi i otyłości?

Aktywność fizyczna to jeden z głównych sposób radzenia sobie nie tylko z dodatkowymi kilogramami, ale i samym stresem.

Bardzo ważne jest również odpowiednia dawka snu (co najmniej siedem godzin), który również neutralizuje poziom stresu. Utrzymywanie kontaktów międzyludzkich, skupianie się na czynnościach, na które ma się wpływ, ograniczanie używek, kontakt z naturą – to wszystko czynniki, które choć niezwiązane z dietą, mogą wywierać pozytywny wpływ na poziom napięcia, które z kolei może być przyczyną problemów z wagą.

Dieta antystresowa

Stres niewątpliwie wpływa na wybór żywności, ale to co jemy również oddziałuje na pracę układu nerwowego i odczuwanie stresu. Dlatego jedną ze strategii radzenia sobie z nim powinna być odpowiednia dieta. Niektóre produkty zmniejszają poziom kortyzolu i adrenaliny, inne zwiększają poziom serotonin. Istnieje szereg substancji odżywczych o udowodnionym działaniu zmniejszającym niepożądane konsekwencje stresu dla kondycji organizmu.

Jedną z nich jest magnez. Należy dbać o jego poziom, ponieważ jego brak powoduje, że odczuwanie stresu jest większe. Dodatkowo samo napięcie zmniejsza jego poziom. Magnez znajduje się m.in. w orzechach, strączkach, pełnoziarnistych produktach zbożowych i warzywach zielonoliściastych. Bogatym źródłem magnezu są też wody mineralne.

 

Pamiętaj o witaminie D i kwasach omega-3

Bardzo ważne są też kwasy omega-3. Warto wybierać zwłaszcza te pochodzące z tłustych ryb (łosoś, śledź, makrela, halibut, sardynki, szproty).

Kolejnym elementem, który powinna zawierać anystresowa dieta jest witamina D głównym źródłem witaminy D dla naszego organizmu powinna być synteza skórna. Niestety w naszej szerokości geograficznej, ze względu na kąt padania promieni słonecznych przez większość roku jest ona niewystarczająca, co skutkuje koniecznością suplementacji. Zwłaszcza, że niewiele jest jej również w produktach spożywczych.

Pożądane są też witaminy z grupy B, które działają pozytywnie na układ nerwowy. Można je znaleźć w orzechach, słoneczniku, strączkach, jajach, awokado czy dyni, dlatego wszystkie te produkty warto wprowadzić do diety. Pewnym wyjątkiem jest witamina B12, która jest obecna wyłącznie w produktach pochodzenia zwierzęcego, dlatego weganom zaleca się jej suplementację.

Z innych składników odżywczych warto wymienić tryptofan będący aminokwasem wpływającym na stężenie serotoniny w organizmie. Ma on korzystny wpływ na stężenie tego hormonu w organizmie, przez co wpływa na odczuwanie spokoju psychofizycznego. Tryptofan ma udowodnione działanie zmniejszające stres, a znaleźć go można głównie w mięsie, rybach i nabiale. Uważać należy natomiast z jego suplementacją, ponieważ preparaty mające uzupełniać poziom tryptofanu w organizmie mogą wchodzić w interakcję z różnymi lekami.

Zdecydowanie godne uwagi są też adaptogeny, będące substancjami pochodzenia roślinnego. Związki te łagodzą negatywne reakcje fizjologiczne na pojawiające się bodźce stresowe, zwiększając tym samym tolerancję organizmu na stres. Badania, ale i doświadczenia pacjentek potwierdzają, że środki te rzeczywiście przynoszą długotrwałe efekty. Z najlepiej znanych i przebadanych adaptogenów wymienić trzeba ashwagandhę, różaniec górski i żeńszeń.

 

Przede wszystkim zmiana zachowań

Specjaliści od zdrowego odżywiania podkreślają, że aby chroniczny, towarzyszący człowiekowi na co dzień stres nie doprowadził w konsekwencji do problemu otyłości, najważniejsza jest gruntowna i świadoma zmiana zachowań. Ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której ktoś zmienia pracę, ponieważ dotychczasowa jest zbyt stresująca. Dlatego wskazana jest raczej zmiana przyzwyczajeń i poznanie sposobów, które pomogą w radzeniu sobie z długotrwałym, destrukcyjnym dla organizmu stresem

Czasem jednak obciążenie psychiczne jest zbyt duże, aby pacjent mógł poradzić sobie z nim sam. Pomocne jest wówczas wsparcie psychodietetyka. Taki specjalista stosuje w swojej pracy różne metody, które usprawniają proces radzenia sobie z problemem i wspólnie z pacjentem wypracowuje odpowiednie dla niego reakcje dietetyczne na długotrwały stres.

Nic bardziej mylnego, że człowiek na emeryturze ma już tylko powody do relaksu. Nie boryka się już przecież ze stresującą pracą, dzieci opuściły już dom. Wydawałoby się, że może tylko odpoczywać. Jednak senior ma swoje zmartwienia i niepokoje, a co więcej długotrwały stres i napięcie może w wyraźny sposób zakłócać zdrowie i zdolności poznawcze.

Przez samego seniora i jego bliskich może to być mylnie odebrane jako objawy związane z wiekiem. Tymczasem okazuje się, że odpowiednie uspokajające ćwiczenia mogą sprawić, że wiele z tych objawów i kłopotów zniknie.

 

Dlaczego spokój jest ważny?

Faktem jest, że stres z chwilowym uderzeniem adrenaliny potrzebny jest do mobilizacji i działania. Kłopot pojawia się, gdy stan podwyższonego napięcia i stresu trwa latami. Zaczynają się wtedy dolegliwości, które na pierwszy rzut oka trudno połączyć ze stresem. Osłabiona odporność, częstsze infekcje, wypadające włosy, pogarszający się stan skóry, w tym szybciej pojawiające zmarszczki to dopiero początek. Potem pojawiają się gorsze dolegliwości, jak nadciśnienie tętnicze, problemy z sercem, za wysoki cholesterol i poziom cukru we krwi.

Niemożność poradzenia sobie z długotrwałym stresem i niepokojem wywołuje zmęczenie, osłabienie i obniżenie sprawności układu nerwowego. Jesteśmy bardziej rozkojarzeni, mamy problemy z pamięcią. Badania neurobiologiczne dowodzą, że pod wpływem długotrwałego stresu dochodzi do zaniku neuronów w hipokampie i korze przedczołowej, a to tu zlokalizowane są wyższe funkcje poznawcze. U seniorów niepokój związany ze zdrowiem, brakiem zajęcia, towarzystwa czy skromnymi funduszami może okazać się bardzo niszczący dla zdrowia.

 

Sposób na spokój

Spokój można zapewniać sobie codziennie, obcując z przyrodą, spotykając się z gronem rówieśników, sprawiając sobie pupila, ale też znajdując sobie angażująca pasję. Na co dzień warto też w swoje życie wprowadzić ćwiczenia, które będą poprawiać ogólną kondycję fizyczną, ale dodatkowo mogą działać odprężająco i uspokajająco. Bardzo dobrze w kontekście przywracania wewnętrznej równowagi, rozluźniania mięśni czy oczyszczania umysłu działa joga. Od jakich ćwiczeń uspokajających zacząć?

 

Ćwiczenia uspokajające dobre na co dzień

  1. Leżąc na plecach z rękami wzdłuż ciała i wyprostowanymi nogami, zamykamy oczy. Bierzemy dwa głębokie oddechy i skupiamy się najpierw na dźwiękach nas otaczających. Stopniowo przenosimy uwagę na swoje ciało, starając się poczuć, jak wdychane powietrze rozpływa się po wszystkich partiach ciała. W takim stanie starajmy się rozluźniać wszystkie mięśnie, począwszy od głowy i stopniowo przechodząc w dół. Gdy nasze mięśnie będą już rozluźnione, skupmy się na spokojnym oddechu przeponą.
  2. Kolejne ćwiczenie polega na tym, by usiąść w siadzie skrzyżnym, a następnie robiąc głęboki wdech wyciągać ręce do przodu i obniżając tułów, przesuwać ręce coraz bardziej do przodu, rozciągając kręgosłup. Głowę trzymamy w linii kręgosłupa, nie zadzieramy do góry i cały czas oddychamy miarowo. Po dwóch minutach przesuwamy ręce, a tym samym tułów w lewą stronę, następnie robimy skos w prawą stronę. W ten sposób rozluźniamy kark, szyję i kręgosłup, czyli miejsca, w których gromadzi się najwięcej napięć.
 

W społeczeństwie utarło się przekonanie, że urologia to specjalizacja typowo męska. I choć faktycznie urolog zajmuje się chorobami układu moczowo-płciowego u panów (jest więc swego rodzaju męskim odpowiednikiem ginekologa), to tak naprawdę troska o prawidłowe funkcjonowanie układu moczowego kobiety również spoczywa w jego kompetencjach.

 

Dlaczego kobiety nie trafiają do urologa?

Troszcząc się o zdrowie układu płciowego, kobiety trafiają zawsze do ginekologa. Jednocześnie część z nich wychodzi z błędnego założenia, że jeśli coś złego dzieje się z ich układem moczowym, ten lekarz również im pomoże. Specjalistą drugiego wyboru częściej od urologa jest dla nich nefrolog. Ten jednak, choć również zajmuje się zdrowiem układu moczowego, wbrew częstemu przekonaniu pacjentów – nie jest lekarzem urologowi tożsamym. Podstawowa różnica między nimi polega na tym, że nefrolog posługuje się głównie metodami nieinwazyjnymi, wdrażając leczenie farmakologiczne i internistyczne. Natomiast urolog wykorzystuje najczęściej metody chirurgiczne.

Cały układ moczowy, a więc nerki, moczowody, pęcherz moczowy i cewka moczowa, bez względu na płeć pacjenta, powinien zawsze znajdować się pod opieką urologa – mówi lek. Jakub Frydrych. Choroby wymienionych narządów są uniwersalne i niezależne od płci. A zatem guzy nerek, moczowodów, pęcherza, kamica czy kolka nerkowa mogą przytrafiać się zarówno mężczyznom, jak i kobietom.

 

Predyspozycje

Jeśli chodzi o predyspozycje, to wartym podkreślenia jest, że niektórych narządów, jak np. prostata, kobiety nie posiadają. Dlatego dolegliwości z nią związane, jak choćby rozrost gruczołu krokowego i wynikające z tego trudności w oddawaniu moczu, są przypadłością typowo męską.

Cewka moczowa kobiety jest jednak znacznie krótsza niż u mężczyzny. Dlatego choroby infekcyjne układu moczowego występują u nich znacznie częściej. Bakterie znacznie łatwiej wnikają do kobiecego układu moczowego, stąd większa jest ich podatność choćby na zapalenie pęcherza moczowego.

Inne choroby, jak np. kamica nerkowa, nie są już w żaden sposób uwarunkowane płciowo i równie często zdarzają się u mężczyzn, jak i u kobiet.

 

Jak wygląda terapia urologiczna?

To, jaką drogę leczenia obejmie urolog, zawsze jest uzależnione od choroby i konkretnego przypadku. Jako urolodzy wszyscy jesteśmy chirurgami układu moczowego u kobiet i moczopłciowego u mężczyzn. W pierwszej kolejności urolog dąży jednak do nieoperacyjnego rozwiązania każdego problemu. Pacjent zawsze może zostać zoperowany, jednak powinno się patrzeć w sposób holistyczny na to, co dla danego pacjenta będzie najlepsze. A w pierwszej kolejności niezmiennie lepsze pozostaje leczenie zachowawcze. Dopiero na dalszym etapie można wkroczyć z leczeniem operacyjnym, jak np. w przypadku kolki nerkowej, która – jeśli nie występują podwyższone wskaźniki zapalne – nie musi stanowić zagrożenia dla organu. Dlatego pacjent najpierw otrzymuje leki, które np. w tego typu przypadkach mają pomóc w tak zwanym procesie „rodzenia” kamieni.

Warto wiedzieć również, że urologia była pionierską dziedziną, jeśli chodzi o wprowadzanie operacyjnych technik laparoskopowych, współcześnie stosowanych powszechnie. Obecnie leczenie operacyjne większości dolegliwości urologicznych odbywające się w nowoczesnych ośrodkach, wykonywane jest z pomocą małoinwazyjnych technik operacyjnych. W ten sposób leczone są nawet zaawansowane problemy urologiczne, dotykające nerek (jak choćby kamica nerkowa), pęcherza czy moczowodu.

 

Co każda kobieta wiedzieć powinna?

Kobiety powinny mieć świadomość tego, że tak, jak regularnie odwiedzają gabinet ginekologiczny, tak w przypadku jakichkolwiek dolegliwości z układem moczowym, powinny kierować swoje kroki do urologa. Niestety, z obserwacji lekarzy wynika, że sporo kobiet nie zdaje sobie z tego do końca sprawy. Kobiety statystycznie znacznie rzadziej od mężczyzn odwiedzają gabinet urologa – przyznaje lek. Jakub Frydrych. Tymczasem choćby regularne, przeglądowe USG nerek, jest badaniem bardzo istotnym, bez względu na płeć. Oczywiście brak świadomości wynika z faktu, że przynajmniej teoretycznie, w przypadku kobiet mniej jest w tym zakresie chorób, które mogą się im przytrafić. Jest to jednak tylko teoria, i warto, aby kobiety miały tego świadomość – podsumowuje lekarz.

Z roku na rok liczba nowotworów skóry dynamicznie wzrasta. Zgodnie z danymi KRN niebarwnikowe nowotwory skóry plasują się na podium najczęściej występujących nowotworów w Polsce – zaraz po raku płuca i raku piersi – choć w rzeczywistości jest ich znacznie więcej. Ich główną przyczyną powstawania jest nadmierna ekspozycja na działanie promieni słonecznych. Biorąc pod uwagę niedostateczną profilaktykę oraz problemy klimatyczne wynikające z dziury ozonowej, przez którą na naszą planetę dociera coraz więcej promieni UV wzrastające statystyki nie dziwią.

 

Nie bagatelizujmy zmian skórnych

- Raki skóry stanowią 30% wszystkich rozpoznawanych nowotworów złośliwych. Najczęstszymi z nich są niebarwnikowe nowotwory skóry, które stanowią 98% zachorowań. Dominujący wśród zachorowalności jest rak podstawnokomórkowy stanowiącego 80% przypadków, natomiast na drugim miejscu plasuje się rak kolczystokomórkowy stanowiący 15-20%[2]

Łącznie te dwa nowotwory są odpowiedzialne za 14 266 oficjalnie odnotowanych w 2019 roku zachorowań na niebarwnikowe nowotwory skóry – 6872 u mężczyzn i 7391 u kobiet – co odpowiada zachorowalności odpowiednio 8,0% i 8,6%.

- Rak podstawnokomórkowy skóry – jak go rozpoznać?

Rak podstawnokomórkowy skóry (BCC) to nowotwór złośliwy wywodzący się z nierogowaciejących komórek warstwy podstawnej naskórka. BCC zazwyczaj charakteryzuje się powolnym wzrostem, miejscową złośliwością i niewielkim ryzykiem przerzutów.

Obraz kliniczny raka podstawnokomórkowego, tak samo jak w przypadku raka kolczystokomórkowego, jest zróżnicowany i zależy od umiejscowienia. Rozwija się przede wszystkim na odkrytych częściach ciała tj. głowie i szyi, które są najbardziej narażone na oddziaływanie promieni UV, ale może również występować na tułowiu, kończynach czy genitaliach. Typowy wygląd BCC to blaszka, grudka lub guzek różowej barwy z uniesionym, perełkowatym wałem lub opalizującą, przezroczystą powierzchnią w przypadku guzka. Z czasem powierzchnia raka pokrywa się drobnymi nadżerkami, strupami lub ulega owrzodzeniu – wyjaśnia prof. dr hab. n. med. Piotr Rutkowski.

Mimo że rak podstawnokomórkowy rozwija się powoli, to zaniedbany może zacząć naciekać na sąsiadujące elementy kostne, chrzęstne, naczyniowe, nerwowe albo gałkę oczną. Co w konsekwencji, po szerokim wycięciu, powoduje zniekształcenia anatomiczne. Zdarzają się także przypadki
z agresywnym przebiegiem, głębokim naciekaniem na sąsiednie struktury, dającym wznowy i przerzuty do narządów odległych, najczęściej do węzłów chłonnych, płuc, kości i wątroby – dodaje profesor.

 

Wiosną i latem – nie pracuj na raka!

Dla zsyntetyzowania w skórze odpowiedniej ilości witaminy D w sezonie wiosenno-letnim, wystarczy 10-15 minut ekspozycji słońca na odsłoniętą skórę twarzy, dłoni i przedramion. Dłuższe przebywanie na słońcu wcale nie zwiększa jej produkcji, a może jedynie przyczynić się do uszkodzenia skóry. Bez odpowiedniej profilaktyki słońce może być dla nas naprawdę niebezpieczne.

– Warto pamiętać, że na działanie promieni słonecznych jesteśmy narażeni nie tylko na wakacjach, ale za każdym razem, gdy wychodzimy z domu – czyli idąc do pracy, pielęgnując ogródek, czy jadąc rowerem. Dlatego apelujemy, aby podczas wykonywania prac czy odpoczynku na świeżym powietrzu chronić skórę przed słońcem, a wszystkie niepokojące zmiany skórne konsultować z lekarzem dermatologiem lub/i onkologiem. Nasze działania edukacyjne kierujemy przede wszystkim do osób pracujących na świeżym powietrzu, w sektorach takich jak rolnictwo, czy sadownictwo, bo to zdecydowanie te osoby przez cały sezon wiosenno-letni spędzają najwięcej czasu na zewnątrz,
a w natłoku pracy ostatnią rzeczą o jakiej myślą jest użycie kremu z filtrem czy osłona ramion i głowy. Dlatego to właśnie te osoby są w grupie ryzyka zachorowania na niebarwnikowe nowotwory skory tj. raka podstawnokomórkowego skóry i raka kolczystkomórkowego skóry.

 

 

Samoobserwacja skóry – robisz to?

W przypadku profilaktyki, oprócz ochrony skóry przed działaniem promieni UV, bardzo istotnym elementem jest samoobserwacja, która powinna odbywać się przynajmniej raz w miesiącu. Ważne jest, aby obserwować zmiany już istniejące oraz sprawdzać skórę pod kątem nowych. Raz w roku, szczególnie po okresie wakacyjnym warto także udać się do dermatologa. W przypadku pojawienia się niepokojących zmian pobiera się wycinek, który następnie przechodzi przez badanie histopatologiczne.

Złotym standardem w leczeniu raków skóry jest wycięcie zmiany wraz z marginesem zdrowych tkanek. Można je zastosować w większości przypadków, szczególnie przy wczesnym wykryciu choroby. Zabieg ten nie jest możliwy w przypadku zaawansowanej choroby lub ze względu na lokalizację nowotworu. W leczeniu wykorzystuje się radioterapię, leczenie bólu, opatrywanie ran nowotworowych oraz chemioterapię. Jednak należy pamiętać, że pacjenci z zaawansowanymi rakami niebarwnikowymi skóry to głównie osoby starsze, które cierpią na inne schorzenia towarzyszące. Z tego powodu większość z nich nie może przyjmować chemioterapii stosowanej w praktyce klinicznej. Takie osoby leczone są paliatywnie, czyli objawowo. Nie można bagatelizować żadnych zmian na skórze. W przypadku raków skóry tak samo, jak w przypadku innych chorób nowotworowych, wczesna diagnostyka ma kluczowe znaczenie dla zdrowia i życia pacjenta

 

O kampanii „Rak UV”

„Rak UV” to ogólnopolska kampania edukacyjna poświęcona niebarwnikowym nowotworom skóry: rakowi kolczystokomórkowemu skóry (SCC) oraz rakowi podstawnokomórkowemu skóry (BCC).

Celem kampanii jest edukacja i budowanie świadomości społecznej na temat niebarwnikowych nowotworów skóry, czynników ryzyka oraz możliwych form profilaktyki, szczególnie w grupach wysokiego ryzyka zachorowania na ten typ nowotworu. Działania edukacyjne realizowane w ramach kampanii będą kierowane do rolników, sadowników, leśników, ogrodników, rybaków, pracowników budowlanych ale również działkowców; seniorów z gmin wiejskich i miejsko-wiejskich.

 

Nerki kojarzone są głównie z funkcją wydalniczą, ale w rzeczywistości odpowiadają za wiele więcej obszarów i funkcji organizmu. Kiedy chorują, nie bolą, ale to sytuacja tym bardziej groźna! Niepostrzeżenie w ciele może rozwijać się poważne schorzenie, które nieleczone może doprowadzić do dializoterapii lub przeszczepu. Jak dbać o nerki i na co zwracać uwagę na co dzień, by cieszyć się dobrym zdrowiem,?

 

Jaka jest funkcja nerek w organizmie człowieka? Kojarzy się głównie z funkcją filtrującą i wydalniczą. Czy to cała prawda?

No właśnie – nie do końca. Zacznijmy jednak od początku. Nerki to fasolkowatego kształtu narząd parzysty, zlokalizowany w okolicy lędźwiowej, który ma nam służyć przez całe życie. To bardzo skomplikowany organ, pełniący różne funkcje w naszym organizmie. Jego głównym zadaniem jest wytwarzanie moczu, z którym wydalane są różne toksyczne substancje chemiczne, wytwarzane w procesie przemiany materii w organizmie człowieka. Nie wszyscy zapewne wiedzą, że nerki biorą udział także w: metabolizmie, regulacji ciśnienia krwi oraz produkują hormony i witaminy. Nerki są także niezbędne do utrzymywania prawidłowej gospodarki wodno-elektrolitowej, produkcji krwinek czerwonych oraz oczyszczania organizmu z toksyn.

 

Jak działa ten wielofunkcyjny parzysty narząd?

Wszystko, co zjadamy oraz wypijamy, jest wchłaniane w dużej części z przewodu pokarmowego, metabolizowane, powiemy potocznie: „przerabiane” przez wątrobę, a produkty szkodliwe dla organizmu są wydalane przez nerki. Zatem nerki to takie pracujące bez żadnej przerwy przez całe nasze życie oczyszczalnie oraz producenci niezbędnych do właściwego działania naszego organizmu substancji. Dla dobrego funkcjonowania nerek ważne jest, aby ich nie obciążać: nadmiarem soli, dietą bogatobiałkową, spożywaniem alkoholu, lekami przeciwbólowymi czy innymi substancjami – mogą wtedy ulec uszkodzeniu oraz odmawiać swojej funkcji.

 

Na co mogą chorować nerki?

Nerki mogą chorować na różne schorzenia obejmujące czynność ich miąższu oraz funkcje wydalnicze. Na powstanie niektórych schorzeń mamy wpływ, na niektórych – nie. Do chorób wrodzonych należą różne wady nerek, na przykład zwyrodnienie wielotorbielowate nerek, które skutkuje mniejszą ilością czynnego miąższu i gorszą funkcją narządu. Do chorób nabytych należą: guzy nerek, zapalenia nerek (ostre i przewlekłe), kamica nerkowa. Często objawem choroby nerek są bóle w okolicy lędźwiowej, zaburzenia w oddawaniu moczu, zmiana koloru moczu, krwiomocz, obrzęki, nadciśnienie tętnicze.

 

Mówi się, że nerki nie bolą. Łatwo zatem przeoczyć chorobę?

Niestety, to prawda. A nieleczone choroby nerek mogą skutkować bardzo poważnymi następstwami, czyli ich niewydolnością. Ratunkiem jest wtedy dializoterapia – oczyszczanie krwi z toksyn z użyciem specjalnego urządzenia. Niestety, jest to bardzo uciążliwe dla pacjenta, ponieważ wymaga regularnych, odbywających się co kilka dni sesji wielogodzinnego leczenia w specjalistycznych ośrodkach, gdzie realizowana jest tak zwana terapia nerkozastępcza lub zastosowania przeszczepu nerki – o ile jest to jeszcze możliwe… Skutki są więc bardzo poważne i warto zrobić wszystko, żeby nie dopuścić do zaawansowanego stadium choroby.

 

Jak zatem wcześnie rozpoznać, że z nerkami może dziać się coś złego? Czy to w ogóle możliwe?

Oprócz wymienionych wyżej objawów, które możemy sami zaobserwować i które powinny wzbudzić nasz niepokój, można wykonać różne badania diagnostyczne. Badania umożliwiają doprecyzowanie, czy rzeczywiście jest jakiś problem, jeśli tak – gdzie jest zlokalizowany i jak bardzo zaawansowany. Badania powinny być wykonywane zazwyczaj na zlecenie lekarza. Najprostszym i dostępnym badaniem jest badanie moczu oraz oznaczenie różnych parametrów z pobranej od pacjenta krwi w tym między innymi: mocznika, kreatyniny, albuminurii  oraz e-GFR. Oznaczanie tych parametrów jest istotne również u pacjentów z cukrzycą, ponieważ są zagrożeni powikłaniami nerkowymi i rozwojem przewlekłej choroby nerek, prowadzącej do niewydolności nerek włącznie. Dodatkowo wykonywane są różne badania obrazowe. Lekarz decyduje, jakie badania są niezbędne. Badanie ultrasonograficzne, czyli tak zwane USG nerek, jest bardzo dobrą, szeroko dostępną, nieinwazyjną metodą, mającą zastosowanie u dzieci i u dorosłych. Kolejną możliwością jest tomografia komputerowa oraz jej różne odmiany, w tym badania naczyniowe z kontrastem. Badanie metodą rezonansu magnetycznego również odgrywa bardzo ważną rolę w diagnostyce chorób nerek. Jednak pomimo użyteczności powyższych technik ogromną rolę w ocenie czynności nerek odgrywają badania radioizotopowe, o których warto powiedzieć nieco więcej.

 

Badania radioizotopowe, czyli wykorzystujące promieniowanie jonizujące?

Tak. Badania radioizotopowe polegają na podaniu pacjentowi dożylnie związku chemicznego znakowanego radioizotopem – najczęściej technetem – i obserwowaniu, jak związek ten zachowuje się w organizmie: jak jest wychwytywany przez nerki i wydalany przez nie z moczem do pęcherza moczowego. Wspomniane badania to najczęściej scyntygrafia dynamiczna nerek lub scyntygrafia statyczna nerek.

 

Na czym polegają te procedury? Jakie możliwości dają?

Jak w każdym badaniu w medycynie nuklearnej, tak i w tych procedurach należy podać pacjentowi radiofarmaceutyk, czyli związek chemiczny znakowany radioizotopem promieniotwórczym 99mTc, który gromadzi się i/lub jest wydalany przez nerki. Rozkład podanego radiofarmaceutyku w nerkach, szybkość jego wydalania rejestrowane są z użyciem urządzeń o nazwie gamma kamera.

 

Jak dokładnie można zaobserwować zmiany w metabolizmie podanego pacjentowi radiofarmaceutyku?

Badanie dynamiczne nerek to seria obrazów rejestrowanych przez ok. 25-30 minut w pozycji leżącej pacjenta. Uzyskane obrazy umożliwiają ocenę ilościową i jakościową czynności nerek, szybkość wydalania moczu, wartość przesączania kłębkowego i inne parametry ich funkcji.  Badanie to ma zastosowanie u pacjentów z podejrzeniem nerkopochodnego nadciśnienia tętniczego, ale dodatkowo musi być wykonane badanie po podaniu kaptoprilu – leku który stosuje się też do leczenia nadciśnienia tętniczego. Inną zaletą badania dynamicznego nerek jest możliwość oceny zaburzeń w odpływie moczu z układu kielichowo-miedniczkowego, które występują często w przebiegu kamicy nerkowej u dorosłych lub wad wrodzonych u dzieci. Badania te są bardzo przydatne oraz bezpieczne nawet u bardzo małych dzieci: mogą być powtarzane, wykonywane w odstępie czasu, aby lepiej śledzić efekty leczenia na przykład operacyjnego. W wyniku badania uzyskuje się dane liczbowe, które umożliwiają porównanie czynności każdej z nerek w odstępie czasu.

Badanie statyczne?

Badanie statyczne nerek jest wykonywane bardzo często nawet u małych dzieci, które przebyły infekcję nerek lub dróg moczowych – na przykład ostre odmiedniczkowe zapalenie nerek. Umożliwia ono bardzo wczesne wykrycie tak zwanych czynnościowych blizn  pozapalnych, które przy prawidłowym leczeniu mogą się cofnąć. Nie ma innej metody nieinwazyjnej, która by to umożliwiała. Jest to też bardzo dobre badanie w przypadku podejrzenia wad wrodzonych nerek, takich jak: nerka podkowiasta, wielotorbielowatość nerek, agenezja lub hipoplazja nerki, ektopowe ułożenie nerki.

 

Czy to badanie wymagające specjalnego przygotowania?

Badania radioizotopowe nerek są bezpieczne dla pacjentów, nie niosą za sobą niebezpieczeństwa uczulenia na kontrast ani innych powikłań. Wykonuje się je u dorosłych i u dzieci – nawet niemowląt. Trzeba się jednak przygotować na wkłucie dożylne, aby podać radiofarmaceutyk. Aby wykonać badanie radioizotopowe nerek należy mieć skierowanie z poradni specjalistycznej, na przykład od: nefrologa, urologa, chirurga dziecięcego lub innego specjalisty. Badania wykonuje się w zakładach medycyny nuklearnej, które mieszczą się na terenie całej Polski, głównie w większych miastach.

 

Co warto wiedzieć przed ich wykonaniem?

Badania są nieinwazyjne. Przed badaniem dynamicznym i statycznym nerek nie trzeba być na czczo. To dobra wiadomość, szczególnie dla małych dzieci i ich rodziców. Wręcz zalecane jest, aby dziecko było najedzone oraz wypiło odpowiednią objętość płynu, bo powoduje to uspokojenie dziecka a nawet umożliwia jego zaśnięcie w trakcie badania. Co jest bardzo pożądane, bo zapobiega ruchom w czasie wykonywania procedury. Warto o tych badaniach wiedzieć, bo mogą realnie pomóc we wczesnym wykryciu nieprawidłowości w funkcjonowaniu nerek, uratować zdrowie, a nawet życie.

Życie z bólem to żadna przyjemność, ale niektórzy doświadczają go znacznie częściej niż inni. Zwyrodnienia stawów, RZS, bóle po urazach to tylko niektóre przyczyny bólu, który bywa chroniczny.

Z danych statystycznych wynika, że na zwyrodnienia stawów cierpi prawie połowa naszej populacji powyżej 40 r.ż., a ponad 80% Polaków powyżej 55 r.ż. Jaki sport uprawiać, jeśli mimo bólu nie chcemy z ruchu rezygnować?

O co chodzi z bólem stawów?

Stawy pełnią ważną funkcję w szkielecie człowieka, łącząc poszczególne kości, dzięki czemu możliwe jest wykonywanie ruchów. Wszystko dlatego, że stawy w szkielecie są tymi elementami, które są ruchome i bez nich nie można by było biegać, chodzić czy wykonywać drobnych, precyzyjnych ruchów. Stawy są narażone na zużywanie zarówno przy nadmiernej aktywności, jak i przy braku ruchu, który wiąże się ze słabymi mięśniami, a tym samym nadmiernym obciążeniem stawów. Chrząstka stawowa ma za zadanie amortyzowanie ruchów stawów i bywa, że zostaje ona osłabiona, przez co przestaje spełniać swoją rolę.

Zaburzać funkcjonowanie stawów może zatem otyłość, sport wyczynowy nadmiernie eksploatujący pewne partie mięśni i stawów, mechaniczne uszkodzenia przy upadkach czy wypadkach i właśnie osłabione mięśnie. Zamiłowanie do sportów może wiązać się z nieodpowiednim obciążeniem, złą techniką wykonywania ćwiczeń, brakiem rozgrzewki i wtedy sport może bardziej szkodzić niż usprawniać. Co wtedy z naszą aktywnością?

Czy można ćwiczyć przy bolących stawach?

Można, ale z głową, a tu najlepiej zacząć od wizyty u lekarza i fizjoterapeuty, który dobierze dla nas odpowiednie ćwiczenia. Zdrowe stawy to też odpowiednia dieta bogata w fosfor, wapń i białko. Dlatego dobrze jest sięgać po nabiał czy chude mięso i ryby. Do diety należy też włączyć kolagen. Aktywność fizyczna jest tu również ważna, gdyż wzmacnia mięśnie, które z kolei odciążają stawy. Poza tym podobnie jak dieta zapobiega nadwadze. Co i jak ćwiczyć, aby nie zaszkodzić stawom?

Po pierwsze do aktywności fizycznej należy wdrażać się stopniowo, również wtedy, gdy kiedyś uprawialiśmy sport wyczynowo czy intensywnie. Zbyt obciążające ćwiczenia na start mogą okazać się niebezpieczne. Pamiętajmy, że zarówno brak ruchu, jak i przesadne ćwiczenia mogą zaszkodzić stawom. Po drugie należy pamiętać o rozgrzewce, która polega na rozruszaniu i przygotowaniu wszystkich partii mięśni i stawów do intensywnego wysiłku. Po trzecie, na koniec treningu należy zadbać o rozciągnięcie mięśni. To niestety element, o którym najczęściej zapominamy. W przypadku ćwiczeń obciążających stawy kolanowe czy biodrowe, jak bieganie, należy pamiętać o odpowiednim amortyzującym obuwiu.

Co ćwiczyć przy bolących stawach?

Przede wszystkim pamiętajmy, że nie należy ćwiczyć przy niezaleczonej kontuzji czy obecnym już bólu. Najbezpieczniejsze przy tego typu dolegliwościach jest pływanie, które wpływa na rozluźnienie mięśni, a pionowe ruchy nóg przy stylu grzbietowym pozwalają utrzymać odpowiednią ruchomość stawów oraz odżywić chrząstkę stawową. Przy problemach z biodrami należy natomiast unikać stylu żabki. Stawom biodrowym sprzyja jazda na rolkach, łyżwach, rower usprawniający mięśnie pośladków i ud. Stawom barkowym sprzyja gra w tenisa, wiosłowanie, a także pływanie wszystkimi właściwie stylami. Kolana natomiast podatne są na kontuzje, więc warto o nie zadbać już wcześniej, np. skacząc na trampolinie, która wymaga napięcia mięśni i wzmacnia wszystkie mięśnie nóg. Dobrymi ćwiczeniami będą też wszystkie te, które wymuszają pracę mięśni nóg na lekko zgiętych kolanach np. jazda na rolkach, łyżwach czy wspinaczka.

Problemy z ostrością widzenia ekranu na smartfonie czy liter w książce pojawiają się najczęściej około czterdziestego roku życia. Skuteczna korekcja wzroku możliwa jest wyłącznie po konsultacji i badaniu u optometrysty lub okulisty, a korzystanie z tymczasowych rozwiązań może prowadzić do pogłębiania się problemów z widzeniem. 

 

Pierwsze symptomy prezbiopii

Często powtarzamy, że wiek to tylko liczba, jednak wraz z upływem lat nieubłaganie dostrzegamy zmiany w funkcjonowaniu naszych oczu. A przecież w każdym wieku jest wiele do zobaczenia, więc o oczy najlepiej zadbać zawczasu. Zazwyczaj pierwszym sygnałem zmian jakości widzenia jest trzymanie książki czy gazety na odległość, aby wyraźnie dostrzec litery i znaki. Nieostre widzenie może też skutkować ogólnym rozdrażnieniem, szczególnie, jeśli wynikają z niego problemy w życiu codziennym np. z odczytywaniem cen na półkach sklepowych lub menu w restauracji. Jeśli jesteśmy już po czterdziestce, objawy te mogą świadczyć o prezbiopii, zwanej także starczowzrocznością.

– Jeżeli wyostrzenie ekranu na smartfonie zajmuje więcej czasu niż zwykle, a do tego trudno przenieść wzrok z telefonu czy gazety na obiekty w dali, koniecznie powinniśmy się zgłosić na badanie u optometrysty bądź okulisty. Są to bardzo częste objawy prezbiopii, czyli procesu związanego ze starzeniem się organizmu. Wtedy to naturalna soczewka traci swoją elastyczność.

 

Wadę wzroku potwierdzi wyłącznie profesjonalne badanie

W sklepach oraz aptekach dostępne są okulary korekcyjne. Kuszą nas niskimi cenami, szczególnie, jeśli niedawno zaobserwowaliśmy u siebie problemy z ostrością widzenia. Niestety bardzo rzadko tego typu „pomoce optyczne” są odpowiednio dopasowane do naszych potrzeb. Okulary korekcyjne powinny być dobierane indywidualnie dla każdego użytkownika, zarówno pod kątem odpowiednich szkieł korekcyjnych, jak i opraw. Skuteczna korekcja wzroku jest możliwa zatem wyłącznie po konsultacji i przeprowadzeniu badania u optometrysty lub okulisty. Specjalista za pomocą profesjonalnego sprzętu będzie w stanie ocenić, czy i jaka korekcja powinna zostać zastosowana.

 

Okulary progresywne dla codziennego komfortu

Pacjenci w średnim i podeszłym wieku, którzy już wcześniej mieli zdiagnozowaną tzw. „krótkowzroczność”, a obecnie dostrzegają problemy z widzeniem na bliskie odległości, obawiają się codziennego korzystania z dwóch par okularów. To prawda, że naprzemienne użytkowanie dwóch opraw z różnymi szkłami może być uciążliwe. Szczególnie, jeśli jesteśmy poza domem lub wykonujemy czynności wymagające skupienia wzroku na obiektach bliskich, jak i dalekich. Wówczas nieocenioną pomocą, poprawiającą komfort codziennego widzenia, są okulary progresywne, zwane również „progresami”.

– Soczewki progresywne to zaawansowana technologicznie konstrukcja, którą dostosowuje się bezpośrednio do układu optycznego oka. Skomplikowany jest też sam proces doboru takich szkieł. Jednak dla pacjenta taka wizyta nie będzie różniła się od tej rutynowej – podkreśla Robert Grabowski, Dyrektor Medyczny Vision Express.

Wokół okularów progresywnych krążą mity dotyczący komfortu ich użytkowania. Prawdą jest, że dla nowych użytkowników szkieł progresywnych pierwsze tygodnie oznaczają proces adaptacji wzroku. Jednak po tym krótkim okresie użytkownik odczuwa ulgę, gdy może wykonywać wszystkie czynności w jednej parze okularów. Konieczność przyzwyczajenia wzroku ma związek z budową soczewki progresywnej, która jest podzielona na obszary zapewniające ostre widzenie w określonych sytuacjach. Pierwszy z nich – do bliży – znajduje się w dolnej części i umożliwia m.in. czytanie. Drugi – przeznaczony do dali – mieści się w górnej części soczewki i ułatwia jazdę samochodem czy oglądanie telewizji. Ostatni obszar – pośredni – umieszczony jest na środku szkła i pozwala na ostre widzenie przedmiotów znajdujących się dookoła.  Jest to przydatne przy korzystaniu z nawigacji lub podczas gotowania. Przechodzenie między tymi strefami staje się naturalne, lecz wymaga krótkiego przyzwyczajenia.

 

„Progresy” to niekoniecznie duża inwestycja

Okulary korekcyjne po czterdziestce to nierzadko inwestycja na lata. Jeśli wykryte wady wzroku pozwalają na korekcję soczewkami progresywnymi, warto wziąć pod uwagę właśnie to rozwiązanie. Niektórzy pacjenci obawiają się, że zakup okularów progresywnych oznacza duży wydatek. Tymczasem okazuje się, że koszt dwóch opraw z dwoma kompletami soczewek jednoogniskowych przewyższa cenę jednej pary „progresów” ze szkłami w podstawowej konfiguracji. Należy również pamiętać, że w przypadku okularów jednoogniskowych, ich częsta zmiana w ciągu dnia może prowadzić do uszkodzeń mechanicznych i szybszego zużycia. Korzystanie wyłącznie z jednej pary okularów progresywnych pozwoli temu zapobiec.

Woda — każdy zdaje sobie sprawę, że należy ją pić, ale jednak z różnych powodów sporo osób ten fakt bagatelizuje. „Może nam się wydawać, że skoro nie czujemy pragnienia, to nie potrzebujemy wody. Jest to poważny błąd, który w destrukcyjny sposób wpływa na nasze zdrowie. Pragnienie jest pierwszym sygnałem odwodnienia. Co ważne, z wiekiem przestajemy je odczuwać, więc szczególnie narażone są osoby starsze” — zaznacza Wiola Lis, ekspertka produktowa z ekologicznego centrum Arkana Smaku. Co więc warto wiedzieć na temat wody i jak zacząć pić większe jej ilości?

Brak odpowiedniego nawodnienia — konsekwencje

Niedostateczna ilość wody w diecie może prowadzić do szeregu komplikacji zdrowotnych. Jej deficyt prowadzi między innymi do tycia, ciągłego zmęczenia, bólów głowy i kłopotów z trawieniem.

Co się konkretnie dzieje, gdy nie dostarczamy organizmowi odpowiednich ilości wody? Do głównych problemów zdrowotnych możemy zaliczyć następujące:

  • Tycie, które związane jest bezpośrednio z potrzebą spożywania większej ilości jedzenia. W takim przypadku pragnienie jest odbierane jako głód. Dostarczanie większej ilości kalorii prowadzi do przybierania na wadze.
  • Permanentne zmęczenie — pamiętać należy, że woda odpowiada za wszelkie procesy przebiegające w naszym ciele. Odwodniony organizm jest więc zmęczony, rozdrażniony i zniechęcony do jakichkolwiek aktywności.
  • Wzrost ciśnienia — za mała ilość wody sprawia, że krew staje się gęstsza.
  • Problemy z wypróżnianiem i trawieniem pokarmów.
  • Kłopoty skórne — odwodniona skóra jest znacznie bardziej podatna na występowanie zmarszczek, rozstępów czy cellulitu.
  • Przyspieszone starzenie się — brak odpowiedniej podaży wody sprawia, że skóra staje się wiotka i pomarszczona.

 

Jak pić więcej wody?

Mimo chęci większość osób nie wie, w jaki sposób zwiększyć podaż wody w ciągu dnia. Przeważnie w trakcie pracy czy wykonywania innych obowiązków po prostu zapomina się o dostatecznym nawodnieniu.

  1. Po pierwsze należy dobrze rozpocząć poranek. Wiola Lis z ekobazaru Arkana Smaku podpowiada: „Kształtowanie nawyku spożywania szklanki wody zaraz po przebudzeniu może być długą przeprawą, jednak zdecydowanie się opłaca. Jeśli wstajemy o stałych porach, warto włączyć w telefonie przypomnienie. Wodę dobrze pić w towarzystwie cytryny, co przygotuje nasz układ pokarmowy na cały dzień”.
  2. Istnieje także szerokie grono osób, które po prostu nie lubią smaku wody. Na to także znajdzie się sprytne rozwiązanie — woda smakowa przygotowana samemu. Do dzbanka wystarczy wrzucić cytrynę, plaster ogórka, kawałki truskawek czy pomarańczy.
  3. Kolejnym ze sposobów jest instalacja aplikacji, która będzie regularnie przypominać nam o piciu wody. Jest ich wiele do wyboru, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Co określony czas dostajemy powiadomienie o tym, by napić się szklanki wody. Po pewnym czasie powiadomienia nie będą już potrzebne, a picie wody będzie dla nas czynnością automatyczną.
  4. Następną z taktyk jest stawianie szklanki z wodą w miejscach, gdzie spędzamy większość dnia np. biurko w pracy.
  5. Warto również spróbować taktyki polegającej na piciu przed każdym większym posiłkiem. Dodatkowo pozytywnie wpłynie to na zmniejszenie ilości spożywanych kalorii, co może znacznie przyspieszyć proces odchudzania (o ile się odchudzamy).
  6. Zawsze miejmy przy sobie butelkę z wodą. To także nawyk, który trzeba wyrobić sobie z czasem. Wiola Lis, specjalistka z ekocentrum Arkana Smaku, zdradza: „Na rynku znajdziemy teraz mnóstwo ekologicznych gadżetów sprzyjających zdrowym nawykom. Są to butelki z filtrami, które napełnimy w dowolnym miejscu wodą z kranu, czy też butelki ze specjalnym pojemnikiem na nasze ulubione owoce. Wszystko to w nowoczesnym designie”.
  7. Jeśli regularnie ćwiczymy, bierzmy zawsze ze sobą wodę. W trakcie ćwiczeń pijmy małymi łyczkami. Odpowiednie nawodnienie w trakcie ruchu jest bardzo istotne.
  8. Ostatnią z metod jest postawienie przed sobą wyzwania. Na lodówce wieszamy tabelkę na cały miesiąc, na której będziemy odhaczać dni, w których wypiliśmy odpowiednią ilość wody. Daje to dodatkową motywację do wykonywania zadania i zaliczania kolejnych dni z kartki.

 

Pamiętajmy, że picie wody to podstawowy filar dla zdrowia każdego człowieka. Przedstawione metody mają za zadanie ułatwienie nam wyrobienia nawyku, dzięki któremu będziemy automatycznie sięgać po szklankę wody. Zyska na tym nie tylko nasze ciało i umysł!

Wakacje to czas, w którym nasze ciała są wystawione na szczególną próbę. Jest to okres, w którym nie sposób odmówić sobie wyjazdu na grilla, piątkowej imprezy, lodów, słodyczy, fast-foodów i wielu innych niezbyt zdrowych rzeczy. To wszystko sprawia, że nasz organizm przyswaja wiele toksyn. Istnieje wiele metod pozbywania się ich, ale najlepszy jest detoks z użyciem jedynie naturalnych i – przede wszystkim – bezpiecznych produktów.

Nasze ciało jest przystosowane do samooczyszczania. Organizm robi to za pomocą paru narządów. Mowa tu przede wszystkim o nerkach i wątrobie. Nerki neutralizują kwasy, usuwają nadmiar wody oraz filtrują krew. Wątroba – największy gruczoł ludzkiego ciała – pełni około 500 funkcji; m.in.: przekształca toksyczny amoniak, neutralizuje toksyny pochodzące z alkoholu, papierosów oraz niektórych leków. Praca tych narządów jest niezastąpiona, a odpowiednią dietą jesteśmy w stanie je wzmocnić i pomóc im w pracy”.

Dlaczego warto namówić seniora do nauki korzystania z internetu? Warto przedstawić seniorowi szerokie korzyści, jakie niesie za sobą umiejętność korzystania z internetu. Jakie są te korzyści i dlaczego w ogóle powinno się zachęcać seniorów do korzystania z internetu? Okazuje się, że internet często pomaga rozwiązywać codzienne problemy starszych osób.

Obecnie co prawda coraz większa liczba seniorów na dobre zaprzyjaźnia się z komputerem i internetem. Wielu z nich jest bardzo aktywnych w sieci. Seniorzy prowadzą nawet własne blogi czy strony internetowe, mają również konta na portalach społecznościowych. Niemniej jednak w dalszym ciągu liczna grupa seniorów, nawet tych żyjących aktywnie, zwyczajnie nie chce nauczyć się obsługi komputera i korzystania z internetu. Uważają, że to nie dla nich. W końcu całe życie przeżyli bez tych nowinek technologicznych i nie widzą potrzeby, by uczyć się obsługi nowych urządzeń „na stare lata”. Naturalnie nie chodzi o to, by kogoś przymuszać i na siłę posadzić przed komputerem. Warto jednak przekonać seniora, by chociaż spróbował. Wtedy zdecyduje, czy faktycznie internet nie ma mu do zaoferowania nic, czego by potrzebował.